„Ciocia przesłała mi fotokopię wspomnień swojej babci Hanny Żukotyńskiej, która chodziła do Platerek w 1914-17. Jej druga babcia też była Platerką, o niej od Cioci dostałam tylko to: „Druga Babcia ktora tez tam byla nazywala sie Halina Makomaska i byla o dwie klasy wyzej 1912-? Od niej tylko pamietam historie, ze mialy zestaw so robótek w kazdej lawce pod pulpitem i jak byla lekcja polskiego albo historii a ktos obcy pojawial sie w szkole to chowaly zeszyty a wyjmowaly robotki. Tu widac roznice w czasie, to bylo przed wojna i Rosjanie sprawdzali szkoly, a widocznie w czasie wojny mieli wieksze zmartwienia:-)" „Jeszcze wyjaśnienia: Strzyżew to majątek pradziadków Cioci, Inka to siostra Babci - Irena.”
Małgorzata Haman – Platerka, rocznik 1992
"Wieczorem wśród zabawy, jak grom z jasnego nieba, przynajmniej dla mnie, przyszła wiadomość o wybuchu wojny. Przerażenie ! ! Dyskusje czy to dla nas Polaków dobrze czy źle, jak długo taka wojna może trwać, kto zaangażuje się po stronie Rosji, kto zwycięży ? A bliżej - kogo wezmą do wojska ? Wiedziałam, że Bogdan był P.O.W.* Kto był więcej nie, bo organizacja była tajna. Wkrótce rozjechaliśmy się wszyscy.
Po powrocie do Strzyżewa siostry zawiadomiły, że Szymanów nie będzie czynny do odwołania. Wobec tego Mamusia zawiozła mnie do Warszawy, gdzie zupełnie bez przygotowania musiałam zdawać na pensję panny Plater. Okazało się, że poziom nauki w klasztorze naprawdę był niższy, wielu rzeczy zupełnie nie znałam i przyjęli mnie do IV klasy. Straciłam rok. Jacho przygotowywany przez p. Trojanowskiego zdał dobrze do szkoły gimnazjum im. Mikołaja Reja, tylko trzeba było znaleźć dla niego stancję, bo tam nie było internatu.
Gdybym zajrzała do historii I Wojny światowej mogłabym z łatwością ustalić dokładne daty dalszych wypadków, ale nie oto mi chodzi. Będę nadal pisać tylko to, co i jak zostało w mej pamięci.
Zaczęło się dla mnie życie zupełnie odmienne i nie tylko dla mnie. Moja nowa szkoła miała pochodzenie trochę podobne do poprzedniej i to z inicjatywy Polki hr. Zyberk-Plater powstała polska, żeńska szkoła. Jej kosztem zostały wybudowane dwa gmachy przy ul.Pięknej 24. W pierwszym /dziś Czerwony Krzyż*/ oddalonym od ulicy przez ogródek-obecnie pałacyk, mieściła się szkoła. W drugim budynku w głębi mieszkał personel. Było to zrzeszenie nauczycielek w coś w rodzaju zakonu katolickiego z prawem opuszczania go, podobnie do kanoniczek, tylko bez dochodzeń rodowych. Znałam jeszcze osobiście tak zwaną Hrabiankę. Była to szczupła, siwiuteńka staruszka, o nobliwym wyglądzie i stroju. Mieszkała w dalszym domu i raz czy dwa zaprosiła do siebie grupę uczennic z internatu. W swoim mniemaniu chciała nam przekazać swoje credo życiowe - dla nas były to komunały niestety. Bo kto wątpi w to, że należy się uczyć, kochać Ojczyznę, być posłuszną woli bożej itp.. Mówiła nam to z wielkim przejęciem, jak rewelacje, a my walczyłyśmy z sobą, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Było mi jej żal. - Nasze nauczycielki były na ogół sympatyczne i bardziej zróżnicowane niż siostry zakonne.
Dyrektorka p. Jadwiga Reutt, znana postać w Warszawie, była kobietą monumentalną. Bardzo wysoka, trochę sztywna, mówiąca spokojnie i stanowczo, była wspaniałym typem przełożonej. Szkoła miała charakter wybitnie katolicki. Katechetą był ks. Nowakowski /potem ks. Pozowski/. Ks. Nowakowski był później posłem na Sejm z NDecji, jeśli pamiętam. Z czasów 20-to lecia pamiętam Nuncjusza Papieskiego Mr. Ratti'ego, późniejszego Papieża, jak siedząc w pierwszym rzędzie krzeseł naszej wielkiej sali, trzymał na kolanach maleńka dziewczynkę przebraną za motyla. Zestawienie kolorów ich strojów było prześliczne. - Otóż, jak mi opowiadały koleżanki, w czasie wycieczki do Rzymu, zorganizowanej przez p. Reutt, Papież udzielając błogosławieństwa, gdy podszedł do polskiej grupy, chcąc widocznie pokazać, że pamięta, powiedział po polsku: "piękna". P. Jadwiga podobno "oblała się rumieńcem", jako to się dawniej mówiło. Papież myślał o ulicy Pięknej - a ona o sobie.
- Bardzo sympatyczna była p. Jadwiga Zakrzewska, ładnie malowała i dobrze uczyła rysunku, zachęcała mnie do Szkoły Sztuk Pięknych. Na ostatnim świadectwie dała mi rzymską piątkę z rysunku, bo jak twierdziła chciała parę piątek dać innym uczennicom, a różnica była duża. Miałam też profesorów i nauczycieli "z miasta" - o nich napiszę przy okazji dalej. Najbliżej zżyłam się z p. Marią Ławrenczak, była to prawie przyjaźń. Pozwalała mi przychodzić do swojego pokoju.
P. Maria opowiadała mi, że nasz matematyk p. Szupp miał wątpliwości na radzie pedagogicznej, czy może postawić mi pełną trójkę z algebry. Na to prof. P. Sosnowski z politechniki, który nam wykładał kosmografię opartą na trygonometrii, roześmiał się: "to dziwne, u mnie ta uczennica ma pełną piątkę i w/g jej zeszytu kontroluję wykłady".
Szupp, który był "smarkaczem" w porównaniu ze znanym profesorem - zbaraniał i bez słowa skargi dał mi stopień dostateczny. Rzecz w tym, że jeden wykładał wspaniale, ciekawie, a drugi tylko piłował. Ten sam Szupp w klasie Inki doprowadził do tego, że jedna ze słabszych uczennic na maturze, nie mogła przestać rozwiązywać zadań i lekarze musieli zająć się nią. Jedyny raz kiedy ten obłędny matematyk wydał mi się normalnym człowiekiem, to była wycieczka do Gdyni zorganizowana przez szkołę. Do wycieczki dołączyłam jako mężatka, a Szupp starał się o Jagienkę B. późniejszą zonę Jerzego Romana.
Jak wiadomo w 1917 roku w Rosji była rewolucja, potem oddzielny pokój z Niemcami, rozbrajanie Niemców. Młodzież organizowała się to w POW, w Galicji powstały legiony. Z zachodu przybył Haller, a z Rosji Dowbór-Muśnicki - z nimi wrócił Matio!! - Szkołę skończyłam w 1917 roku. Nie robiłam matury, bo Szkoła Sztuk Pięknych tego nie wymagała. Zamieszkałam u Wujostwa Ignasiów na Pięknej 11 w pokoju Jadzi, której w Warszawie nie było. (...)"
(str.44-46)
*P.O.W. - "Polska Organizacja Wojskowa, POW – tajna organizacja wojskowa powstała w sierpniu 1914 w Warszawie z inicjatywy Józefa Piłsudskiego w wyniku połączenia działających w Królestwie Polskim konspiracyjnych grup Polskich Drużyn Strzeleckich i Związku Walki Czynnej w celu walki z rosyjskim zaborcą. Początkowo bezimienna, od października 1914 zaczęła używać nazwy POW." (wikipedia.org)
* Czerwony Krzyż - Szkoła istniała nieprzerwanie do 1950 roku, kiedy to władze komunistyczne zdelegalizowały związek i majątek został przejęty przez Skarb Państwa. W budynku mieścił się min. Czerwony Krzyż. W 1990 roku nastąpiła reaktywacja Towarzystwa Oświatowego im. Cecylii Plater-Zyberkówny i zwrócony został majątek w postaci zniszczonych budynków szkolnych.